Hotel Empire Beach Resort 

Opinia: pluskwy, myszy, grzyb + zachowanie biura podróży = prawdopodobnie finał w sądzie przeciwko anex. Materiału z naszego jednego wyjazdu jest tak dużo, że filmy, zdjęcia oraz korespondencję z anex można zobaczyć na stronie opinii na facebooku (nie grupie, jeśli strona się nie wyświetla należy kliknąć zakładkę 'strony') pełna nazwa strony: anex tour orex travel - opinia: pluskwy, myszy, grzyb. Empire beach hotel lub wpisując skróconą nazwę: anexopinia (pisane łącznie) lub np. Anex pluskwy lub bezpośrednio przez stronę facebook. Com/anexopinia Ostrzegam, że materiały mogą wywołać obrzydzenie. Według nas hotel nadaje się do całkowitej dezynsekcji, czyli (tymczasowego) zamknięcia. Wiedzieliśmy, że nie jedziemy na wysoki standard, nie mieliśmy oczekiwań, było tylko jedno, oczywiste, o którym nawet nikt nie mówił -> by nie było pluskiew. Ktoś może zaakceptować w pokoju grzyba na ścianie czy szczury. Niestety to co wydawało się nierealne, zaczęło się już na samym początku. Pluskwy nie są do zaakceptowania. Długa opinia: Informacyjnie: nie powinniście oczekiwać, że wejdziecie do pokoju od razu po przyjeździe, doba hotelowa zaczyna się od 14:00 i generalnie tak kwaterują. Byliśmy na to przygotowani. Czyli jeśli przyjedziecie do hotelu o 4:00 w nocy, to należy nastawić się na czekanie. Jedna para włożyła 10$ w paszport, poskutkowało to tym, że otrzymali pokój tylko godzinę wcześniej od nas. Należałoby wykupić dodatkową dobę przed wyjazdem lub od razu po przyjeździe (o ile byłaby możliwość). Pokój w którym zostawia się bagaże obok lobby -najgorszy w hotelu, stary, zniszczony, brudna, pozdzierana wykładzina +pracownicy palą tam papierosy, wszystko przez kilka godzin przesiąka. Uroki Egiptu? Jakoś można wytrzymać, byleby nie było w tym pomieszczeniu pluskiew, a tego po całym pobycie nie jesteśmy pewni. W lobby powiedzieli, że co jakiś czas możemy pytać czy pokoje się zwolniły i że jak coś dostaniemy wcześniej opaski. Opaski dostaliśmy o 10:00, a na pokoje czekaliśmy praktycznie do pory zakwaterowania. Pierwsze zdziwienie -brak filiżanek, obsługa na bieżąco zaczęła myć przy nas wczorajsze i wykładać pojedyncze. Przy czym ciężko było nazwać to myciem, bo wlewali np. Do środkowej części szklanki przez pół sekundy troszkę wody, wylewali i odstawiali jako czyste. Do ludzi ta informacja trafiała, dopiero gdy sami to zobaczyli. Dla niektórych to nie problem i to rozumiem. Niestety część osób w Egipcie nabawiła się opryszczki. Popularne, ekologiczne i higieniczne staje się jeżdżenie z własnym kubkiem, jednak nie wszędzie może to być zaakceptowane lub nie wszędzie -bez dopłat. Chętnych zagłębić się w tym temacie, prócz ogólnie bakterii i wirusów zachęcam do poczytania o helicobacter pylori czy mononukleozie. Nie oznacza to, że każda szklanka była (a właściwie nie była) myta w ten sposób, ale większość, które ja widziałem, była w ten sposób. Była to szybka rotacja -dosłownie jedna osoba oddawała stary, często zniszczony, plastikowy kubek i po półsekundowym przepłukaniu następnie był już w ustach innej osoby. Niektórzy nie zwracali na to uwagi. Ja podczas wyjazdu piłem wodę ze swojej butelki lub ze zdezynfekowanego kubka. Każdy postępował według siebie. Nie wiem jak z myciem naczyń, talerzy, sztućców w restauracji. Czasem warto dopłacić za pokój dopiero po jego zobaczeniu, znajomy przed wyjazdem dopłacił do pokoju z widokiem na morze, niestety dostał najgorszy z możliwych, aż obsługa się z niego śmiała pod nosem. Jedna palma na całej długości hotelu i akurat przed jego balkonem, zasłaniająca widok na morze. Nawet nie posprzątali skarpetki i siatki wiszącej na tej palmie na wyciągnięcie ręki, były tam do końca wyjazdu. Uszkodzone, otwierające się do połowy drzwi wejściowe, brak zaślepki pod drzwiami na balkon, ciągły przeciąg i przez to trzaskanie drzwiami na korytarz, również podobnie przez innych gości hotelowych. Mała łazienka z prysznicem bez zasłonki, woda lejąca się po drzwiach łazienki, odklejająca ich drewno. To wszystko i tak nic, do przeżycia, w porównaniu z tym co miało nastąpić zaraz. Po prostu w niektórych pokojach bardzo niski standard. Zaczęło się: znajomy mówi że od razu pogryzły go pluskwy. My w to nie wierzyliśmy, każdy z nas próbował inaczej to wytłumaczyć. Po prostu to oznaczałoby tragedię i koniec wyjazdu. Pomyśleliśmy, że tak źle przecież nie może być? Przy plaży spotkaliśmy polaka, cały pogryziony, również tłumaczył to inaczej niż pluskwy. Widzieliśmy również innych pogryzionych ludzi, ale nie zagadywaliśmy. Ja również na starcie miałem pogryzienia, ale mimo wszystkich znaków jeszcze nie dopuszczałem do siebie myśli, że to pluskwy. Starałem się myśleć pozytywnie. W niektórych pokojach często brak ciepłej wody i słabe ciśnienie wody, w niektórych pokojach minimalne, prawie zerowe. Nie było przysmaków reklamowanych wszędzie od godziny 16:00 do 17:00. Pluskwy gryzły cały czas, byłem już cały pogryziony (zdjęcia). Po jakimś czasie znajomy poszedł zmienić swój pokój, musiał podpisać papier, że nie będzie oczekiwać od hotelu rekompensaty. Otrzymał inny pokój, na parterze, bez okna, z gigantycznym, świeżym grzybem za łóżkiem, współlokatorem (chyba pracownikiem? ) za drzwiami koło łazienki i jak się później okazało -myszami, które zaczęły dobierać się do jego prywatnych rzeczy. W nocy przegryzły zamkniętą paczkę chipsów i do niej weszły. Zostało to nagrane i pokazane menadżerowi. Obawiają się, że filmiki z myszami wyjdą na światło dzienne, bo powiedział znajomemu by usunął ten filmik, bo to bardzo źle dla hotelu i że jeśli nie usunie, to nie zmienią mu kolejny raz pokoju (już na trzeci pokój). Znajomy przez te nocne przenosiny nie pojechał na zarezerwowaną wycieczkę do Luksoru. Niesmaczna sytuacja: gość hotelowy na leżaku przy basenie obcinał sobie długo (z 20-30 minut? ) paznokcie u rąk i nóg. (filmik) czy trafiły potem do basenu np. Przyklejone do czyjejś stopy? Miałem podejść i zapytać czy mogę to posprzątać, ale dosłownie w tej samej chwili zauważyliśmy już nie tylko pogryzienia pluskiew, a same pluskwy w pokoju, w czasie dnia (nagranie). Poszliśmy do lobby, po prostu pokazałem im filmik, nie chciało mi się nawet słuchać początkowych tłumaczeń, że ugryzienia to pewnie przez komary. Facet nawet nie komentował, tylko przyjął zgłoszenie. Pani sprzątająca była już w naszym pokoju szybciej niż my wróciliśmy z lobby. Jej pokazałem pluskwy na żywo. Powiedzieliśmy, że pierwsze co, to musimy się wynieść z tego pokoju. Przez resztę dnia wytrzepywaliśmy każdą, nawet najmniejszą rzecz i bagaż. To był jeden z najbardziej stresowych dni, a nerwowy był każdy. Przyszedł facet z obsługi z kluczem do innego pokoju, który później złamał się w drzwiach (na szczęście nie został w środku zamka) i chcieli kilkunastokrotność jego wartości. Nie byliśmy jedynymi gośćmi hotelu, którym złamał się klucz. Przenieśli nas dwa pokoje dalej, czyli ten sam budynek, to samo piętro, 3 sekundy od drzwi starego do nowego pokoju. Ta odległość jest również nagrana. Mieliśmy nadzieję, że to rozwiązanie będzie chwilowe, bo z uwagi na okoliczności pluskwy mogły być już wszędzie. Mieliśmy nadzieję na zmianę hotelu. Zanim zaakceptowałem tymczasowy (jak myślałem) pokój zacząłem przeglądać w nim wszystko w poszukiwaniu pluskiew lub ich odchodów (charakterystyczne czarne kropki -jakby ktoś psiknął czarnym sprejem). Gdy sprawdzałem pokój pracownik co chwilę ponaglał mnie bym podpisał papier -taki jak wcześniej mój znajomy. Gdy zauważył, że stara się o podpis na marne, wyszedł na korytarz i zaczął wołać mojego znajomego, że oszalałem i kręcić palcem wskazującym wokół swojej skroni na znak, że zwariowałem. Gdy pokazałem mu, że w papierze toaletowym mam zabitą pluskwę próbował mi ją zabrać, po chwili mu ją dałem (filmik :) Powiedziałem, że teraz nie podpiszę zmiany pokoju, bo najpierw chcę zadać jedno pytanie rezydentowi biura podróży. Poszliśmy w kilka osób na lobby. Był tam. Bardzo nieuprzejmy Egipcjanin mówiący po polsku. Próbował najpierw zbywać nas, że to komary. Nie chciało mi się wchodzić w nim w jego wyuczone na pamięć rozmowy z turystami, więc pokazałem mu filmik z pluskwami i że mam tylko jedno pytanie: czy muszę podpisać ten papier? Powiedział, że są dwa wyjścia: albo podpisujemy papier i zostajemy w tym nowszym pokoju, który nam przydzielili albo zostajemy w starym pokoju. Powiedziałem oczywistą rzecz: że teraz powinienem odpoczywać lub korzystać z wycieczek, a nie myśleć o dezynsekcji pluskiew. Co bardzo go zirytowało, odparł że go to nie obchodzi, bo nie kupiliśmy wycieczek od niego. Prócz szantażu, zupełnie niepotrzebnie zaczął dodawać swoje komentarze typu, że "pluskwy to egipskie zwierzęta" i pytanie "ile daliśmy za wyjazd? " w sensie, że mało (i tu zaczął komicznie wymieniać niskie kwoty), podczas gdy nasz wyjazd kosztował wtedy ponad 3x więcej. Powiedziałem innym, by nie wchodzić z nim w dyskusje, nie dać się prowokować. I na tym zakończyliśmy rozmowę z nim. Jak potem zaznaczałem w korespondencji z biurem podróży -nie chciałem mieć już z tym człowiekiem nic do czynienia. Według narracji 'rezydenta': jeśli wyjazd byłby tani, to usprawiedliwiałoby to występowanie pluskiew. Słyszałem także z odległości, gdy argumentu 'z ceną' używał przy rozmowie z innymi turystami. Zostałem więc zmuszony do popisania papieru, że akceptuję zmianę pokoju (co również zostało nagrane) i że nie będę oczekiwać od hotelu pieniędzy. W przeciwnym wypadku musielibyśmy wrócić do starego pokoju. Hotelu nie zamierzam pozywać, jednak biuro podróży tak. Warto pamiętać, że nie każda umowa jest ważna, w szczególności podpisywana pod szantażem. Hotel mógł nas przenieść do innego pokoju, co zrobili. Jednak pojawiały się nowe pogryzienia. Biuro podróży mogło przenieść nas do innego hotelu, obojętnie jakiego, jednak tego nie zrobili. Opisywałem to w mailach z biurem podróży, jednak mimo kilkudniowej korespondencji będąc na miejscu i mimo rozmowy telefonicznej -ciągle nas zbywali. Byłem też świadomy tego, że tak mogą nas traktować. Chciałem mieć po prostu pełną korespondencję do sądu. Co do reszty rzeczy, wiadomo -jedzie się tam też dla pogody, jedzenie było ok, animatorzy, pracownicy sprzątający czy przy basenach ok. Na inne, drobniejsze rzeczy nawet nie zwracałem już uwagi. Typu krótka historia: podczas wyjazdu ani raz nie brałem alkoholu, napojów również praktycznie nie, z uwagi na brak higieny oraz ze zmęczenia całą sytuacją nie korzystałem z wieczornych animacji. Kiedy raz podczas trwania wieczornych animacji najbliżej lobby chciałem iść po colę, to na minuty przed 22:30 (all inc. Do 23:00) barman zaczął mówić innym gościom, którzy już tam siedzieli i pewnie pili % dłużej, że to ich ostatnie zamówienia, obsługiwał ich po kolei, na lewo i prawo ode mnie, nawet tych którzy przyszli po mnie, a mnie po prostu zignorował, tak jakbym był powietrzem. Poszedłem stamtąd, nie zależało mi na tej coli aż tak bardzo by tym razem dawać za nią napiwek lub kłócić się. Cóż -egipt. Reszta barmanów była w porządku, np. W pomieszczeniu z bilardem przy restauracji. Kończąc. Pogryzienia swędzą dalej, mimo że minęło już trochę od wyjazdu. Jednak przez długi czas nie będzie pewności czy nie przyjechaliśmy z pluskwami, to może okazać się nawet za kilka miesięcy. Czasami ludzie nie zdają sobie sprawy z powagi takiej sytuacji, że rzeczy zapluskwione najlepiej po prostu zutylizować. Nie wiem co w hotelu robią z tamtymi materacami, kołdrami, poduszkami, łóżkami, ale się domyślam. Dezynsekcję powinno robić się dwukrotnie, ponieważ jaja pluskiew ją przeżywają i trzeba odczekać do kolejnej. Czasami w pozbyciu problemu, prócz utylizacji rzeczy, pomaga dopiero remont. Czy każdy pracujący w tym hotelu jest "zły"? Nie. Jest całe grono fajnych ludzi. Czy w każdym pokoju jest grzyb? Nie, szczególnie nie ma ich po prawej, nowszej części hotelu patrząc w stronę morza. Ale występuje też poza pokojami. Czy każdy pokój w tym hotelu ma pluskwy? Być może nie każdy. Dopóki nie nagracie pluskiew, nie udowodnicie im tego, to zmiana pokoju może być tylko ich dobrą wolą. Pluskwy mogą przechodzić między piętrami, ale ciężko je nagrać, szczególnie w ciągu dnia. A gdy widać je gołym okiem, to jest już źle. Jeśli będziecie mieli pogryzienia w tym hotelu, istnieje duża szansa, że pochodzą od pluskiew, jeśli ugryzień jest kilka obok siebie, to szansa jest bardzo duża. Nie zostały udostępnione wszystkie materiały.

Pluskwy

Ok

Trochę od centrum hurghady

Pluskwy

Głównie przez pluskwy.

Ciepło przyjemnie miła obsługa

Hotel znajduje się w starej części Hurghady. Pokoje były proste, ale starannie sprzątane. Zawsze były czyste ręczniki i pościel. W każdym pokoju była działająca klimatyzacja. Wyżywienie było smaczne i urozmaicone. Personel szybko reagował na prośby gości.

Pokój był niewielki i prosty. Wyposażony w klimatyzację.

Wyżywienie było bardzo smaczne, zawsze świeże i urozmaicone. Przy wykupionej opcji all inclusive są trzy posiłki dziennie, oraz przekąski w barze.

Niestety, w hotelu praktycznie w ogóle nie ma animacji. Jeżeli ma się własną piłkę, to można pograć w siatkówkę. Program animacji w ogóle nie był realizowany. Pobliska plaza była zadbana, często sprzątana. Również nie mam nic do zarzucenia basenowi.

Plaża jest niewielka, ale czysta. Hotel otoczony jest zadbaną zielenią i znajduje się w dzielnicy Dahar.

Personel jest tu na najwyższym poziomie, dzięki czemu można poczuć się jak w domu.

Hotel nie był nowy, ale bardzo zadbany. Panowała w nim przesympatyczna atmosfera, a posiłki były niesamowite. Dobry klimat na rodzinny pobyt. Obsługa sympatyczna i uczynna. Nie było osób sprzedających wycieczki lub inne usługi. Miejsce dobre na relaks i leniwy odpoczynek. Sprzyjały temu cudownie zadbane ogrody. Zdecydowanie polecam.